Zaczynając bezglutenową przygodę rzuciłam się na zastępowanie w przepisach mąki pszennej innymi mąkami. Rzeczywistość szybko postawiła mnie do pionu: karpatka, którą upiekłam beztrosko zastępując mąkę pszenną mąką jaglaną, została eufemistycznie ochrzczona "pojezierzem mazurskim". Na długo wyleczyłam się z ciasta parzonego, ale od pewnego czasu znów zerkałam w jego kierunku.
I nadszedł dzień, o którym pomyślałam: to jest TEN dzień.
Upiekłam bezglutenowe ptysie!
Jest to przepis na bezglutenowe ciasto parzone (ptysiowe) bez użycia gotowych mieszanek w rodzaju Schära.
Jest to przepis na bezglutenowe ciasto parzone (ptysiowe) bez użycia gotowych mieszanek w rodzaju Schära.
Składniki:
1 szklanka wody
125g margaryny
1/3 szkl. gryczanej (następnym razem spróbuję pomieszać tylko ryżową i kukurydzianą)
1/3 szkl. kukurydzianej
1/3 szkl. ryżowej
1 łyżka mąki ziemniaczanej
szczypta soli
szczypta soli
5 jajek
Wodę zagotować z margaryną, do wrzącej dodać dobrze wymieszane ze sobą mąki i sól, mieszać do momentu, aż ciasto będzie gładkie. Ja potraktowałam powstałe grudki blenderem. Przestudzić.
Dodać jaja i wymieszać.
Nakładać kleksy łyżką na blaszkę i piec w 200 stopniach z termoobiegiem ok. 25-30 minut.
Ptyśki są w zasadzie w porządku. Całkiem dobrze wyrosły, w środku są upieczone, niektóre z charakterystyczną dla ptysi "nadmuchaną dziurą", a niektóre wyglądają w środku jak całkiem niezłe bułeczki:
Ze względu na to, że był to eksperyment, przełożyłam najprościej, jak się dało:
1 budyń ugotowałam w 0,5 l mleka, przestudziłam
1/2 kostki masła utarłam z 3 łyżkami cukru pudru, następnie dodawałam małymi porcjami budyń.
Gotową masą przełożyłam przekrojone ptysie. Właściwie masy wyszło za mało, więc następnym razem muszę zrobić z podwójnej porcji.
Samo ciasto nie wyszło tak pyszne, jak z mąki pszennej. Nie dodaje się do niego cukru, więc nie jest słodkie, dodatkowo jest ciężkie (jak na ptysie) i trochę przypomina razowe wypieki, co zapaliło u mnie lampkę, że może by tak spróbować ptysie z wytrawnym nadzieniem?
A najważniejsze z tej lekcji: bezglutenowe ciasto parzone też wychodzi!
Wyglądają fantastycznie, ale pytanie, czy można margarynę zastąpić masłem? I czy masz propozycję budyniu bezglutenowego? Ten kupny niestety jest glutenowy.
OdpowiedzUsuńMyślę, że bez problemu można zastąpić masłem. Też wolę używać masła, ale skoro ptysie z założenia były eksperymentem, z czeluści lodówki wyciągnęłam zawieruszoną kostkę margaryny, która prosiła się o wykorzystanie. Podobnie z budyniem. Ale próbowałam kiedyś zrobić sama budyń na bazie żółtek i mąki kukurydzianej. Wyszedł całkiem w porządku, ale muszę to powtórzyć, żeby zapisać dokładny przepis.
OdpowiedzUsuń