Lubię ptaki w moim ogrodzie. W zimie jest ich wyjątkowo dużo, a z roku na rok przybywa. Na przykład mój ulubiony, nieco flegmatyczny grubodziób: jeszcze dwa lata temu przylatywał jeden i to okazjonalnie. W tym roku prawie mieszkają w moim karmniku całą trójką - pewnie mama, tata i syn :)
Od dwóch lat mam też świetny patent na recyclingowy karmnik z butelki po mleku. Wystarczy w szyjce, możliwie najniżej, wywiercić dziurki, a zakrętkę przykręcić śrubką (koniecznie z nakrętką) do podstawki do doniczki. U góry jeszcze dwie dziurki, żeby przewlec drucik i zawiesić karmnik. Butelkę wkręca się szybciutko do nakrętki, wiesza na drzewie - i czeka z aparatem.
W zapasie mam drugą butelkę, którą mogę wypełnić słonecznikiem w domu i szybko wymieniam "naboje".
Jest to o tyle fajniejszy pomysł w porównaniu z innymi karmnikami z butelek, że patyczki nie wypadają, słonecznik nie spada na ziemię, większe ptaki też mogą usiąść, a ziarenka wyjadane są prawie do ostatniego.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz