Pavlova, na którą zawsze miałam ochotę. Białka, które trzeba było wykorzystać. I Baileys, który kusił.
6 białek
1 szklanka cukru pudru
1 łyżka mąki ziemniaczanej
Ubiłam białka, dodałam cukier i mąkę ziemniaczaną, wysuszyłam w 120 z termoobiegiem i... jestem tak niezadowolona z efektu, że już nic nie napiszę. Do bezy idealnej albo innej bezy idealnej nawet wstyd porównywać. Wstyd porównywać do jakiejkolwiek bezy... A zawsze mówię: do bezy trzeba się przyłożyć potrójnie!
No nic, beza-baza nie wyszła, za to krem jak najbardziej:
300 ml śmietanki 30%
3 kopiaste łyżki cukru pudru
3 łyżki likieru Bayleys
1 łyżka kawy rozpuszczalnej w proszku (nie w granulkach)
Ubić śmietankę, dodać cukier, likier, kawę w proszku, delikatnie wymieszać.
A na wierzch pasuje doskonale granat.
Tymczasem zbieram białka do następnego podejścia.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz