Z eksperymentalnego mleka* z orzechów ziemnych został mi produkt uboczny: orzechy ziemne. Jakaś szklanka. Dosłodziłam miodem, wlałam ciut oleju, myślę: będzie masło orzechowe. Masło jednak prędzej by wyszło niż się zjadło, więc po kilku dniach doszłam do punktu: teraz albo nigdy.
Zarobiłam kruche ciasto:
Składniki:
- 50 g mąki gryczanek
- 50 g mąki kukurydzianej
- 50 g mąki ryżowej
- 10 g mąki ziemniaczanej
- 50 g miodu
- 200 g zimnego masła
- 1 jajko
Rozwałkowałam, na ciasto wyłożyłam moje "masło orzechowe" zmieszane z 1 jajkiem:
Włożyłam jeszcze do lodówki, póki piekarnik nie był rozgrzany do 200 stopni, a potem piekłam 20 minut. I wyszły.
Tylko zapomniałam, że nie jestem fanką orzeszków ziemnych.
*jakiś dobry marketingowiec musiał w tym palce maczać, żeby wodę zmieszaną ze zmielonymi orzechami nazywać mlekiem.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz