Ciąg dalszy pomarańczowego tygodnia. Kandyzowana skórka pomarańczowa w czekoladzie. Słodycz z odrobiną goryczki, która zależy chyba od rodzaju pomarańczy - raz wychodzą mi bardziej gorzkie, raz w ogóle, a ciągle robię tak samo. Roboty jest z tym trzy dni, ale warto!
Wybieramy pomarańcza z grubą skórką, parzymy, szorujemy i obieramy. Następnie ścinamy białą skórkę tak, żeby zostało jej jak najmniej. Kroimy na paseczki.
Wrzucamy do garnuszka, dolewamy tyle wody, żeby skórki były przykryte, ale nie pływały. Następnie dosypujemy cukier, około 1/2 szklanki lub więcej (uwaga - z miodem to nie wychodzi, miód po podgrzaniu staje się gorzki) i gotujemy na małym ogniu nawet jedną godzinę.
Zostawiamy na noc, niech naciągną.
Następnego dnia przekładamy osobno na deseczkę, żeby wyschły. I zostawiamy na cały dzień. Syrop można, a raczej trzeba zlać do słoiczka - jest przepysznym dodatkiem do ciast lub zwykłej herbaty.
Kolejnego dnia, gdy skórki są już suche, roztapiamy czekoladę - u mnie mleczna, moczymy i odkładamy do zastygnięcia.
Szkoda tylko, że znikają o wiele szybciej, niż się je robi.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz