Wróciłam z ogrodu z całą misą świeżego oregano. Co tu zrobić? Pesto!
Obrałam listeczki (mozolna praca, ale gotowe pesto jest bardziej kremowe), wrzuciłam do blendera, dodałam odrobinę oliwy z oliwek i (ciut za dużo) soli, wsypałam jeszcze pół paczki mielonych migdałów... Zmiksowałam i proszę: pesto gotowe. Wystarczyło przełożyć do słoiczka i na wierzch wlać oliwę, żeby pesto nie zepsuło się prędko. Pyszne do kanapki z serem lub pomidorem. Będzie też pasowało do wszelkich sosów pomidorowych.
Przechowuję w lodówce, zobaczymy, jak długo wytrzyma.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz